Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi SADE z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 15806.15 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.15 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy SADE.bikestats.pl
  • DST 59.22km
  • Czas 01:58
  • VAVG 30.11km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt UNIBIKE MISSION
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powiew wiosny...??

Środa, 27 stycznia 2016 · dodano: 28.01.2016 | Komentarze 2

Mnie to jak zwykle tradycyjnie boli głowa :-(. Stało się to codziennością, jak mycie zębów :-(. Od poniedziałku to samo i dzisiaj też :-(((. Wkurzyłam się!!! Nie mam zamiaru przespać reszty zimy jak jakiś niedźwiedź. Naszprycowałam się prochami i postanowiłam wyjść z domu. Taka ładna pogoda za oknem i aż szkoda tego nie wykorzystać.
Tym razem nie było ciężkich przemyśleń odnośnie trasy. Około 15:00 musiałam być pod szkołą po syna, a była już prawie 12:00. Od czasu przebudzenia, ubrania się do wyjścia z gawry upłynęła kolejna godzina. Wyprowadziłam Mustanga i pogalopowaliśmy do Trzebnicy.
Super się jechało :-))). Widoczność rewelacyjna, widoczki piękne... i cieplutko :-)). Nie miałam aż tylu warstw na siebie co w niedzielę, a i tak w ruchu było mi trochę za gorąco. Trasa z Domaszczyna do Trzebnicy zajęła mi około 35 minut (dla mnie to bardzo dobry wynik :-)))).
Przerwa króciutka 15 minut i z powrotem tą samą trasą od strony Łoziny w kierunku Domaszczyna. Do domu jednak nie wróciłam tylko popędziłam za Bąkowem w prawo w przez Pasikurowice, Krzyżanowice w kierunku Sołtysowic. Pod szkołą byłam dwie minuty przed 15:00. Wyrobiłam się w czasie idealnie :-)))).
Potem to już kroczkiem spacerowym na autobus... nawet mnie z niego z rowerem nie próbowali wyrzucić. Trafił nam się miły pan kierowca :-), a nie wszyscy są tacy. Na Psiaku na rondzie oddelegowałam synusia do autobusu domaszczańskiego (linie podmiejskie to zupełnie inna atmosfera podróżowania, no i wszyscy się znają :-))), a sama pojechałam dalej rowerem. Z racji tego, że moja trasa jest prostsza i nie mam po drodze żadnych obowiązkowych przystanków ;-), nie miałam problemu, żeby być na miejscu przed autobusem. Chwile czekania, odebrałam syna i poczłapaliśmy do domku.
Po powrocie kolejna działka prochów, ale było warto :-))))).

Teraz gdy to piszę to wyć mi się chce :-((((. Pogoda okropna!!! Zmiana o 180 stopni w przeciągu kilkunastu godzin!!!! Wieje, leje a głowę to mi chyba zaraz rozsadzi :-((((!!!! Wypróbowałam nowy lek na migrenę MIGEA się nazywa... ale mi niestety nie pomógł :-((((.


Kategoria od 50 do 70 km



Komentarze
SADE
| 22:06 czwartek, 28 stycznia 2016 | linkuj Rower najlepszym lekarstwem na wszystkie choroby :-D.
U nas niestety to czy możesz wsiąść do autobusu z rowerem jest uzależnione od humoru kierowcy :-(. Jeśli "pan za kierownicą" ma focha, to choćby pojazd komunikacji miejskiej świecił pustkami, a Twój Mustang był wypolerowany na błysk i tak będzie stał na przystanku tak długo, aż nie wysiądziesz. Znam to z autopsji :-).

Pozdrawiam i miłej jazdy :-).
davidbaluch
| 17:26 czwartek, 28 stycznia 2016 | linkuj Ja też chory i te jeździłem dziś. U nas w Szczecinie autobusem można wozić rowery bez łaski i za darmo. takie miasto przyjazne rowerzystom. Pozdrawiam
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!