Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi SADE z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 15806.15 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.15 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy SADE.bikestats.pl
  • DST 43.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 18.70km/h
  • VMAX 43.10km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt UNIBIKE MISSION
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ambitne plany... i do domu z podkulonym ogonem :-(

Niedziela, 31 stycznia 2016 · dodano: 01.02.2016 | Komentarze 0

Dzisiaj patrzyłam przez okno i w przeciwieństwie do tego, co mówili w przepowiedniach pogodowych dzień zapowiadał się wręcz cudownie. Jak to mówią, apetyt rośnie w miarę jedzenia :-))). Po wczorajszym udanym dniu to zaczynałam się zastanawiać czy może nie powtórzyć części trasy zahaczając o Milicz i Twardogórę ;-). Ubrałam się dość cienko i poszłam wyprowadzić Rumaka... no i jakoś wcale nie było już tak fajnie. Pogoda taka wyżowa, widoki ładne, słoneczko... ale zimnawo w porównaniu z dniem wczorajszym i wietrznie.
Wybierałam się jak sójka za morze, chodziłam w tą i z powrotem, przepakowywałam plecak i już miałam dosyć znowu tracić czas na przebieranie się. Zamiast kurtki przeciwdeszczowej wrzuciłam ciepłą bluzę polarową i grubsze rękawiczki... i w końcu wyszłam na rower :-).
No i wiało dosyć mocno. Najbardziej dawało się to we znaki na otwartych przestrzeniach. No cóż, pogoda nie zawsze jest idealna i nie ma co się przejmować drobnymi niedogodnościami... drobnymi.
Jakoś dawałam sobie radę. Nie byłam sama, minęłam paru zdobywców szos, co oznaczało, że wszystko ze mną w porządku ;-)). Moje plany jednak już nie były takie ambitne.  Przez Łozinę pojechaliśmy w kierunku Bierzyc i dalej przez Węgrów do Rzędziszowic. Ciągle wiało, czasami tak mocno, że bałam się czy nie będziemy z Niuniem zaraz leżeć. Pomyślałam sobie, że i tak z ambitnych planów dzisiaj nici, więc postanowiłam z ciekawości skręcić w stronę Prawocic... już nie raz chciałam zobaczyć jak tam jest. Początek super bo z górki :-)). Niestety droga asfaltowa przeszła nagle w drogę polną, a lało w nocy i bagna okrutne. Dzisiaj dalsze zwiedzanie sobie odpuściłam, jedynie krótki postój i rozmowa przez telefon... i o kropnie się wychłodziłam :-(. W drodze powrotnej mocny , zimny wiatr w twarz.... i podjazd pod górkę z powrotem. Dobrze, ze miałam kominiarkę, grubsze rękawiczki i dodatkową bluzę. Ubrałam na siebie całą zawartość plecaka i postanowiłam wracać do domu.
Ale głupio tak wracać z podkulonym ogonem najkrótszą możliwą trasą. Żeby poczuć się trochę lepiej wybrałam od Rzędziszowic opcję wczorajszą z małymi zmianami. Odwiedziłam dzisiaj ponownie Miłonowice, Cielętniki, Tarnowiec, Skotniki, Piersno, Boleścin i dla odmiany dalej przez Skarszyn. Biorąc pod uwagę momentami okropny wiatr to nie był zły pomysł. Drzewa, pagórki, domy stanowiły dobrą barierę i aż tak mocno mną nie huśtało. Potem Łozina, Bąków i jeszcze kawałek odsłoniętej trasy w drodze powrotnej do Domaszczyna. Momentami nie było przyjemnie. Wiatr już nie był taki łaskawy jak na początku wycieczki i nie spychał mnie w stronę pobocza. Tym razem nie było śmiesznie, momentami bałam się czy nie wyląduję na masce samochodu z naprzeciwka. Już nie czułam zimna, zastrzyk adrenaliny zrobił swoje.

Dotarłam w końcu bezwypadkowo do domu... na szczęście się udało  :-)).


Kategoria od 20 do 50 km



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!