Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi SADE z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 15806.15 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.15 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy SADE.bikestats.pl
  • DST 43.41km
  • Czas 01:45
  • VAVG 24.81km/h
  • VMAX 44.42km/h
  • Kalorie 1094kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cube i Giant... bliźnięta dwujajowe ;-))

Czwartek, 10 marca 2016 · dodano: 15.03.2016 | Komentarze 0

Dzisiaj do dziczy :-DD. Już tęskniłam za polami, lasami, bez ścieżek rowerowych, ulicznych korków i nadmiaru budynków. Taki to już ze mnie odmieniec i dzikus ;-D. Cywilizacja ma mnóstwo zalet, ale czasami potrzebuję chwili aby się oderwać od problemów dnia codziennego... oczywiście na moim wypasionym Źrebaku ;-D.
Nasza dzisiejsza wyprawa zaczęła się od Sołtysowic przez Krzyżanowice, Cienin, Pasikurowice, Bukowinę do Łozinki (pieszczotliwe określenie Łoziny ;-)). Tam miała zapaść spontaniczna decyzja jaki kierunek dalej. Po drodze dostałam miłego sms-a z informacją, że nie będziemy sami :-DD. Dwa rowerowe Źrebaki spotkały się w okolicach Bukowiny i dalsza podróż już w przyjemnym towarzystwie :-)).
Obraliśmy kierunek na Łozinę i dalej przez Bierzyce, Węgrów, Miłonowice, Cielętniki do Tarnowca. Tym razem nie kierowaliśmy się na Skotniki, tylko dalej do Zawonii i Grochowa. Krętymi, asfaltowymi drogami, biegnącymi przez lasy zmierzaliśmy do pięknie położonego Pędziszowa i dalej do Budczyc.

Bardzo podobała mi się ta trasa i chętnie pojechałabym dalej, przynajmniej do Milicza, ale niestety musieliśmy już wracać :-(. Jak to mówią, to co dobre to się szybko kończy... niestety :-(.  Tak bardzo chciałabym mieć cały dzień tylko dla siebie, bez patrzenia w zegarek. Pewnie gdybym miała taką możliwość, to rodzina musiałaby w pogoni za mną hycla rowerowego wysłać ;-)). Marna szansa, żebym z własnej, nieprzymuszonej woli do domu tego samego dnia wróciła ;-)).
Ech te marzenia... no ale pomarzyć zawsze wolno ;-).
Niestety powrót w dniu dzisiejszym był nieunikniony. Godzina zero zbliżała się nieubłaganie i trzeba było już kierować się na Domaszczyn. Pojechaliśmy zatem przez Zawonię do Tarnowca, a dalej znaną i lubianą przeze mnie trasą w kierunku Piersna, przez Boleścin, Skarszyn, Łozinę do Bąkowa i Domaszczyna. Tam szybkie ładowanie naszych pupili na samochód i po mojego synusia do szkoły.

Kolejny udany dzień na liczniku :-DD!!!!
Trasa krótka, szkoda, że taka krótka :-(... ale lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu :-).

Mam nadzieję, że w tym roku będę miała chociaż parę dni tylko dla siebie, godziny nie będą miały znaczenia, a średnia dzienna będzie w okolicach seteczki oscylować. W zeszłe wakacje tak było, chociaż nic tego nie zapowiadało :-)))).


Kategoria od 20 do 50 km



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!