Info
Ten blog rowerowy prowadzi SADE z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 15806.15 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.15 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2018, Marzec8 - 4
- 2017, Czerwiec11 - 2
- 2017, Maj26 - 4
- 2017, Kwiecień20 - 1
- 2017, Marzec23 - 4
- 2017, Luty2 - 0
- 2017, Styczeń23 - 14
- 2016, Grudzień13 - 2
- 2016, Listopad21 - 2
- 2016, Październik25 - 18
- 2016, Wrzesień24 - 8
- 2016, Sierpień31 - 21
- 2016, Lipiec25 - 21
- 2016, Czerwiec24 - 20
- 2016, Maj33 - 25
- 2016, Kwiecień25 - 43
- 2016, Marzec13 - 17
- 2016, Luty10 - 44
- 2016, Styczeń14 - 15
- DST 35.16km
- Czas 01:16
- VAVG 27.76km/h
- VMAX 46.22km/h
- Temperatura 7.0°C
- Kalorie 937kcal
- Sprzęt KUBUŚ
- Aktywność Jazda na rowerze
Uciekłam z domu...???
Czwartek, 17 marca 2016 · dodano: 17.03.2016 | Komentarze 3
Uciekłam... to niestety prawda :-((. Wiem, że to niedobrze o mnie świadczy. Zostawiłam moje dziecko na ponad godzinę samo w domu :-((. Pewnie wielu z Was uzna mnie za skrajnie nieodpowiedzialnego samoluba i niestety tak chyba jest :-((. To jeszcze jednak nie byłoby takie straszne, gdyby to był jednorazowy wyskok, ale ja nie obiecuję poprawy i to się na pewno nie raz powtórzy...
Dzisiaj wstałam dość wcześnie, chociaż przecież nie musiałam, bo i tak do końca tygodnia siedzimy w domu. Wstałam i walczyłam ze sobą. Taki piękny widok za oknem bynajmniej w tym nie pomagał. Początkowo pomyślałam, że wyjdę z samego rana i wrócę zanim synuś wstanie. Jednak ostatecznie stwierdziłam, że lepiej żeby wiedział, że mama wychodzi i niedługo będzie z powrotem... i tak zrobiłam.
Oczywiście jeszcze musiałam mu zaaplikować pół przydomowej apteczki i coś na żołądek na siłę wrzucić. Masakra ile ma leków przepisanych.Chyba umówię wizytę do naszej pani doktor na poniedziałek. Biegałam góra, dół, zastanawiałam się czy oby o czymś ważnym nie zapomniałam i ostatecznie około 8:30 ubrana, zwarta i gotowa wyprowadziłam Kubka przed dom.
Wiedziałam, że to nie będzie miła i spokojna wycieczka, tylko galop w tą i z powrotem. Pomyślałam, że najlepszym kierunkiem będzie Trzebnica. Po pierwsze nie jest daleko, a po drugie mogłam przetestować działanie przedniej przerzutki. Z prędkością pieszego przedarliśmy się z Kubkiem przez osiedlowe bagna i dalej szybciorem asfaltem przez Bąków do Łozina Center i kierunek Trzebnica (przez Skarszyn, Głuchów Górny). Nawet nie zawitałam w centrum tylko miły zjazd, zakręt w parku przy placu zabaw i z powrotem szybciorem w stronę Domaszczyna. Jeszcze zaliczyłam sklep osiedlowy i wróciłam do domu... a tam na szczęście wszystko było w porządku :-)))).
Wolałabym mieć więcej czasu, no ale cóż nie tym razem. I tak bardzo się cieszę, że wyszłam, a jednocześnie mogłam sprawdzić jak przednia przerzutka się spisuje. Po nasmarowaniu i dokładnym czyszczeniu chodziła jak ta lala :-)). Nie ma jednak co chwalić dnia przed zachodem słońca. Jestem ciekawa jak będzie się działać na błotnistych szlakach? Dopiero po zdaniu testów w bardziej hardcorowych warunkach okaże się czy zostaniemy razem na dłużej :-)).
Dzisiaj wstałam dość wcześnie, chociaż przecież nie musiałam, bo i tak do końca tygodnia siedzimy w domu. Wstałam i walczyłam ze sobą. Taki piękny widok za oknem bynajmniej w tym nie pomagał. Początkowo pomyślałam, że wyjdę z samego rana i wrócę zanim synuś wstanie. Jednak ostatecznie stwierdziłam, że lepiej żeby wiedział, że mama wychodzi i niedługo będzie z powrotem... i tak zrobiłam.
Oczywiście jeszcze musiałam mu zaaplikować pół przydomowej apteczki i coś na żołądek na siłę wrzucić. Masakra ile ma leków przepisanych.Chyba umówię wizytę do naszej pani doktor na poniedziałek. Biegałam góra, dół, zastanawiałam się czy oby o czymś ważnym nie zapomniałam i ostatecznie około 8:30 ubrana, zwarta i gotowa wyprowadziłam Kubka przed dom.
Wiedziałam, że to nie będzie miła i spokojna wycieczka, tylko galop w tą i z powrotem. Pomyślałam, że najlepszym kierunkiem będzie Trzebnica. Po pierwsze nie jest daleko, a po drugie mogłam przetestować działanie przedniej przerzutki. Z prędkością pieszego przedarliśmy się z Kubkiem przez osiedlowe bagna i dalej szybciorem asfaltem przez Bąków do Łozina Center i kierunek Trzebnica (przez Skarszyn, Głuchów Górny). Nawet nie zawitałam w centrum tylko miły zjazd, zakręt w parku przy placu zabaw i z powrotem szybciorem w stronę Domaszczyna. Jeszcze zaliczyłam sklep osiedlowy i wróciłam do domu... a tam na szczęście wszystko było w porządku :-)))).
Wolałabym mieć więcej czasu, no ale cóż nie tym razem. I tak bardzo się cieszę, że wyszłam, a jednocześnie mogłam sprawdzić jak przednia przerzutka się spisuje. Po nasmarowaniu i dokładnym czyszczeniu chodziła jak ta lala :-)). Nie ma jednak co chwalić dnia przed zachodem słońca. Jestem ciekawa jak będzie się działać na błotnistych szlakach? Dopiero po zdaniu testów w bardziej hardcorowych warunkach okaże się czy zostaniemy razem na dłużej :-)).
Kategoria od 20 do 50 km
Komentarze
starszapani | 17:41 czwartek, 24 marca 2016 | linkuj
Oo to konkretny chłop już w istocie. Nie miej więc wyrzutów sumienia, dał sobie radę :) Tylko jak widzę przy okazji zaraził Ciebie. Zdrówka więc życzę i szybkiego powrotu do rowerowania :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!