Info
Ten blog rowerowy prowadzi SADE z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 15806.15 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.15 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2018, Marzec8 - 4
- 2017, Czerwiec11 - 2
- 2017, Maj26 - 4
- 2017, Kwiecień20 - 1
- 2017, Marzec23 - 4
- 2017, Luty2 - 0
- 2017, Styczeń23 - 14
- 2016, Grudzień13 - 2
- 2016, Listopad21 - 2
- 2016, Październik25 - 18
- 2016, Wrzesień24 - 8
- 2016, Sierpień31 - 21
- 2016, Lipiec25 - 21
- 2016, Czerwiec24 - 20
- 2016, Maj33 - 25
- 2016, Kwiecień25 - 43
- 2016, Marzec13 - 17
- 2016, Luty10 - 44
- 2016, Styczeń14 - 15
- DST 32.84km
- Czas 01:13
- VAVG 26.99km/h
- VMAX 48.40km/h
- Temperatura 4.0°C
- Kalorie 869kcal
- Sprzęt KUBUŚ
- Aktywność Jazda na rowerze
Namiastka górek o poranku :-DD
Sobota, 19 marca 2016 · dodano: 25.03.2016 | Komentarze 0
Zapowiadała się piękna pogoda :-D. Już od samego rana widok za oknem, aż nakazywał opuszczenie czterech ścian w dniu dzisiejszym. U mnie jednak nadal nie było wiadomo czy coś z tego wyjdzie. Ryczący telewizor zerwał mnie z nóg około 6:20. Pierwszy odruch to nerwowe szukanie pilota, żeby uwolnić się od nadmiaru decybeli. Udało się w miarę szybko. Biedny sąsiad :-). Wątpię by zamawiał agresywną pobudkę w sobotni poranek ;-)).
Poszwendałam się trochę po domu. Synuś jeszcze spał. Mimo dość wczesnej pory widok za oknem był przyjemny, a pojawiające się promienie słoneczne jeszcze potęgowały ten efekt. Była za dwadzieścia siódma. Jakoś nie mogłam już spać... "czarne" myśli chodziły mi po głowie ;-). I jak zwykle nie wytrzymałam :-(. Szybko zerwałam się z łóżka, żeby nie tracić więcej czasu. Stwierdziłam, że śniadanie to sobie odpuszczę, przebrałam się, jeszcze smarowanie łańcucha i o 7:15 uruchomiłam licznik w Kubku :-).
Z Domaszczyna tradycyjnie pogalopowaliśmy przez Bąków do Łozina Center i dalej cały czas główną przez Bierzyce, Węgrów w kierunku Miłonowic, gdzie zaczynają się nasze ukochane nizinne górki ;-)).
Z Miłonowic wąską krętą uliczką w otoczeniu pól i lasów pojechaliśmy tradycyjnie przez Cielętniki do Tarnowca.
Zahaczyliśmy o Skotniki i pośmigaliśmy z górki na pazurki, podwrocławskimi "serpentynami" w kierunku Piersna i dalej przez Boleścin i Skarszyn. Uwielbiam tą trasę :-DD. Małe wioseczki, kręte uliczki, pola, lasy i pagórki... a wszystko tak blisko domu :-DD. Na dodatek, o tej porze to było puściusieńko, samochodów jak na lekarstwo... rowerzyści też jeszcze spali :-).
Oj nie chciało się wracać do domu. Pogoda była coraz ładniejsza... i to słońce, którego już tak mi brakowało. W domu jednak moje dziecko samo, więc mimo wielu pokus postanowiliśmy grzecznie z Kubkiem obrać kierunek na Łozinę i Domaszczyn.
Zawsze jeszcze istniała nadzieja, że odwiedzi nas dzisiaj moja mama :-)...
Poszwendałam się trochę po domu. Synuś jeszcze spał. Mimo dość wczesnej pory widok za oknem był przyjemny, a pojawiające się promienie słoneczne jeszcze potęgowały ten efekt. Była za dwadzieścia siódma. Jakoś nie mogłam już spać... "czarne" myśli chodziły mi po głowie ;-). I jak zwykle nie wytrzymałam :-(. Szybko zerwałam się z łóżka, żeby nie tracić więcej czasu. Stwierdziłam, że śniadanie to sobie odpuszczę, przebrałam się, jeszcze smarowanie łańcucha i o 7:15 uruchomiłam licznik w Kubku :-).
Z Domaszczyna tradycyjnie pogalopowaliśmy przez Bąków do Łozina Center i dalej cały czas główną przez Bierzyce, Węgrów w kierunku Miłonowic, gdzie zaczynają się nasze ukochane nizinne górki ;-)).
Z Miłonowic wąską krętą uliczką w otoczeniu pól i lasów pojechaliśmy tradycyjnie przez Cielętniki do Tarnowca.
Zahaczyliśmy o Skotniki i pośmigaliśmy z górki na pazurki, podwrocławskimi "serpentynami" w kierunku Piersna i dalej przez Boleścin i Skarszyn. Uwielbiam tą trasę :-DD. Małe wioseczki, kręte uliczki, pola, lasy i pagórki... a wszystko tak blisko domu :-DD. Na dodatek, o tej porze to było puściusieńko, samochodów jak na lekarstwo... rowerzyści też jeszcze spali :-).
Oj nie chciało się wracać do domu. Pogoda była coraz ładniejsza... i to słońce, którego już tak mi brakowało. W domu jednak moje dziecko samo, więc mimo wielu pokus postanowiliśmy grzecznie z Kubkiem obrać kierunek na Łozinę i Domaszczyn.
Zawsze jeszcze istniała nadzieja, że odwiedzi nas dzisiaj moja mama :-)...
Kategoria od 20 do 50 km
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!