Info
Ten blog rowerowy prowadzi SADE z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 15806.15 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.15 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2018, Marzec8 - 4
- 2017, Czerwiec11 - 2
- 2017, Maj26 - 4
- 2017, Kwiecień20 - 1
- 2017, Marzec23 - 4
- 2017, Luty2 - 0
- 2017, Styczeń23 - 14
- 2016, Grudzień13 - 2
- 2016, Listopad21 - 2
- 2016, Październik25 - 18
- 2016, Wrzesień24 - 8
- 2016, Sierpień31 - 21
- 2016, Lipiec25 - 21
- 2016, Czerwiec24 - 20
- 2016, Maj33 - 25
- 2016, Kwiecień25 - 43
- 2016, Marzec13 - 17
- 2016, Luty10 - 44
- 2016, Styczeń14 - 15
- DST 128.40km
- Czas 05:33
- VAVG 23.14km/h
- VMAX 40.12km/h
- Kalorie 3395kcal
- Sprzęt KUBUŚ
- Aktywność Jazda na rowerze
Cel Wrocław - etap I Bydgoszcz-Września
Piątek, 8 kwietnia 2016 · dodano: 26.04.2016 | Komentarze 0
Dzisiaj koniec lenistwa i czas wyruszyć w drogę powrotną do domu. Gdybym napisała, że wiadomość od Dr Furtaka nie zrobiła na mnie wrażenia, to byłaby to wersja bardzo naciągana. Wszystko z rąk mi leciało, miałam fazy ciężkich nocnych przemyśleń i jakoś bynajmniej spać mi się nie chciało. Już pod koniec zeszłego roku wiedziałam, że coś jest nie tak, bo na MRS nie wysyła się bez powodu, ale w głębi duszy wciąż liczyłam na odroczenie wyroku... niestety koniec taryfy ulgowej. Czeka mnie biopsja i okaże się co tym razem wyrosło. Mam nadzieję, że nie będzie to jakaś wredna menda :-(.
Przespałam zaledwie parę godzin, przede mną ponad setka do przepedałowania, a bynajmniej wypoczęta to nie byłam. Wczorajsza wiadomość trochę mnie przybiła i miałam wątpliwości czy w ogóle dam radę wrócić na rowerze, ale jeden rzut oka na mojego Kubka i już wiedziałam, że o powrocie pociągiem nie ma mowy :-DD!!!
Czułam już prawie w każdej części mojego ciała przejechane kilometry. Nie był to jednak mój pierwszy taki dłuższy wypad i wiedziałam, że najgorszy dla mnie jest początek, potem będzie z górki :-). Trasa już była zaplanowana. Tym razem wiedziałam, że nie będę musiała przecierać nowych szlaków na polach, bagnach i budować mostów, żeby przeprawić się przez rzekę ;-))). Trasy proponowane przez Google Maps w wersji dla rowerzystów to porażka!!! Koniecznie muszę reanimować Sygic-a po powrocie. Jeszcze drobna kosmetyka dwukołowego przyjaciela. Podstawowe poranne czyszczenie ze smarowaniem łańcucha :-). Potem ostatni rzut oka, czy oby wszystko zabraliśmy.
Jak to mówią, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, czy jakoś tak :-). Metraż naszego bydgoskiego "apartamentu" w tej sytuacji okazał się zaletą, dużej powierzchni do przetrząśnięcia to bynajmniej nie mieliśmy (9m2 max z łazienką!!!), a patrząc na jego "wystrój" nie było szkoda go opuścić.
I w końcu wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu... obyśmy dali radę ;-)). Z Bydgoszczy kierowaliśmy się drogą 223 w stronę Trzcińca, a potem do miejscowości Ciele. Dalej popedałowaliśmy wzdłuż A2 do Brzozy i zjazd na 254 do Mogilna.
Przespałam zaledwie parę godzin, przede mną ponad setka do przepedałowania, a bynajmniej wypoczęta to nie byłam. Wczorajsza wiadomość trochę mnie przybiła i miałam wątpliwości czy w ogóle dam radę wrócić na rowerze, ale jeden rzut oka na mojego Kubka i już wiedziałam, że o powrocie pociągiem nie ma mowy :-DD!!!
Czułam już prawie w każdej części mojego ciała przejechane kilometry. Nie był to jednak mój pierwszy taki dłuższy wypad i wiedziałam, że najgorszy dla mnie jest początek, potem będzie z górki :-). Trasa już była zaplanowana. Tym razem wiedziałam, że nie będę musiała przecierać nowych szlaków na polach, bagnach i budować mostów, żeby przeprawić się przez rzekę ;-))). Trasy proponowane przez Google Maps w wersji dla rowerzystów to porażka!!! Koniecznie muszę reanimować Sygic-a po powrocie. Jeszcze drobna kosmetyka dwukołowego przyjaciela. Podstawowe poranne czyszczenie ze smarowaniem łańcucha :-). Potem ostatni rzut oka, czy oby wszystko zabraliśmy.
Jak to mówią, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, czy jakoś tak :-). Metraż naszego bydgoskiego "apartamentu" w tej sytuacji okazał się zaletą, dużej powierzchni do przetrząśnięcia to bynajmniej nie mieliśmy (9m2 max z łazienką!!!), a patrząc na jego "wystrój" nie było szkoda go opuścić.
I w końcu wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu... obyśmy dali radę ;-)). Z Bydgoszczy kierowaliśmy się drogą 223 w stronę Trzcińca, a potem do miejscowości Ciele. Dalej popedałowaliśmy wzdłuż A2 do Brzozy i zjazd na 254 do Mogilna.
Kubek już zmęczony, odpoczywa ;-DD.
Z Mogilna pokierowaliśmy się w stronę 15. Dzisiaj nawet nie było aż
takiego ruchu, a tak poza tym to mieliśmy do pokonania zaledwie około 1
km i uciekaliśmy w stronę Wydartowa :-). Tutaj spędziliśmy więcej czasu, bynajmniej nie dlatego, że aż tak nam się podobała okolica ;-)). Pogubiłam się i zaliczyłam parę dodatkowych km. Kolejny raz Google Maps pokierowało mnie w stronę kompletnej dziczy. Miałam chyba nowe szlaki rowerowe przecierać ;-). Poratowaliśmy się jak zwykle wysyłając informację o naszej aktualnej pozycji do przyjaciela. Po chwili otrzymaliśmy mapkę z nowa trasą :-DD. Dalej poszło już łatwo, bez większych niespodzianek :-DD.
Aktualna trasa wiodła przez Kieszkowo i Niewolno (chyba na prawdę rowerzystów tam nie chcą ;-)) skąd dotarliśmy do Trzemeszna. Tam zrobiliśmy sobie krótki przystanek. Musiałam trochę odpocząć, chociaż na chwilę zdjąć balast z pleców i rozprostować kości, no i coś zjeść :-)). Kosztem redukcji paru albumów mp3 udało się też parę zdjęć zrobić :-DD.
Poniżej Bazylika Wniebowzięcia NMP i św. Michała Archanioła, której korzenie sięgają pierwszej połowy XII wieku, wielokrotnie przebudowywana.
Aktualna trasa wiodła przez Kieszkowo i Niewolno (chyba na prawdę rowerzystów tam nie chcą ;-)) skąd dotarliśmy do Trzemeszna. Tam zrobiliśmy sobie krótki przystanek. Musiałam trochę odpocząć, chociaż na chwilę zdjąć balast z pleców i rozprostować kości, no i coś zjeść :-)). Kosztem redukcji paru albumów mp3 udało się też parę zdjęć zrobić :-DD.
Poniżej Bazylika Wniebowzięcia NMP i św. Michała Archanioła, której korzenie sięgają pierwszej połowy XII wieku, wielokrotnie przebudowywana.
Do Bałtyku daleko, a tu latarnie postawili ;-))??? Pewnie to dla rowerzystów ;-DD. Ech niestety to nie latarnia :-((, tylko wieża ciśnień. Wzniesiono ją w 1905 roku i pomimo nie młodego wieku nadal pełni swoją rolę. To dzięki niej możliwe jest zaopatrywanie okolicznych mieszkańców w bieżącą wodę.
Po restarcie sił w Trzemesznie obraliśmy kierunek przez Krzyżówkę do Witkowa. Naszym punktem docelowym na dzisiaj był oczywiście Hostel Azymut we Wrześni :-DD. Zmęczenie dawało już znać o sobie ze zdwojoną siłą. Ostatnie 20 km to już zaliczone na autopilocie. Po ciężkim dniu miło było wrócić w pewne, sprawdzone miejsce bez ryzyka negatywnych niespodzianek :-)).
Na dzisiaj to już na prawdę koniec. Mam nadzieje, że jutro to już wszystko pójdzie prosto i bez żadnych losowych zakrętów ;-D. Przydrożne znaki na to wskazują ;-DD. Moja kondycja już dosyć mocno szwankuje. Coraz bardziej czuję lewe kolano. Najprawdopodobniej z Wrześni wrócimy pociągiem. Poza tym pogoda ma się pogorszyć. Im bliżej Wrocławia tym więcej opadów :-(.
Kategoria od 100 do 150 km
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!