Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi SADE z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 15806.15 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.15 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy SADE.bikestats.pl
  • DST 82.81km
  • Czas 02:57
  • VAVG 28.07km/h
  • VMAX 45.85km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 2247kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka w Żmigrodzie :-))

Niedziela, 1 maja 2016 · dodano: 02.05.2016 | Komentarze 1

Dzisiejszego dnia początkowo miałam bardziej ambitne plany i zastanawiałam się nad wycieczką do Namysłowa. Ostatnio jednak trochę za bardzo zaczęłam siebie eksploatować i moje nogi w końcu się zbuntowały. Po wczorajszych dwóch przebierzkach po pagórkach wyraźnie czułam uda i kolana. Postanowiłam odłożyć Namysłów na później (w końcu najlepszy okres sezonu dopiero się zaczął :-DD).  Zrobiliśmy zatem z Kubkiem powtórkę wypadu do Żmigrodu :-DD. Ciekawa trasa, z ładnymi widoczkami i na pewno  dużym plusem jest też jakość nawierzchni :-)). Szczerze polecam dla zdobywców szos :-DD.
Po ostatnich nieudanych poszukiwaniach lokalu kawowego, postanowiłam na miejscowej stacji benzynowej zapytać gdzie możemy znaleźć restaurację lub kawiarnie. I powiem szczerze to było bardzo dobre posunięcie. Aż się dziwię, że wcześniej nie przyszło mi to do głowy. Taki były mieszkaniec wielkiego molochu (Wrocławia) jak ja nie ma zielonego pojęcia o życiu w małym miasteczku. Pan pracujący na stacji od razu wiedział gdzie mnie pokierować :-)).
Udałam się więc na miejsce żeby jak zwykle wydoić kawusię i może ewentualnie wrzucić coś lżejszego na żołądek. Można nawet było usiąść na zewnątrz, ale ostatecznie zrezygnowałam. Siedzieli tam bardzo "grzeczni" i "inteligentni" panowie na poziomie i prowadzili zażartą rozmowę na temat relacji damsko-męskich. By nadać powagi tematom jakie poruszali okraszali każde zdanie słówkiem ku... lub hu... i jeszcze te spojrzenia, jakimi mnie obrzucili. Od razu wiedziałam, że jedyna opcja to zajęcie miejsca wewnątrz lokalu... przy wejściu oczywiście odwieczne pytanie, żeby nie zostać wyrzuconym "Czy mogę wejść z rowerem do środka?". Akurat te panie były bardzo miłe i zgodziły się bez żadnego problemu. Zamówiłam sobie kawę i pogderałam trochę przez telefon ;-). Dzisiaj nie musiałam się śpieszyć. Miałam luźny dzień, prawie cały tylko dla siebie :-DD.
W końcu postanowiliśmy z Kubkiem, że czas wracać do domu. Temperatura trochę spadła, więc ubranie bluzy było konieczne. Niestety znowu zaczęło dosyć mocno wiać :-(... i tak już było aż do Domaszczyna. Na całe szczęście w drodze powrotnej jest zdecydowanie więcej zjazdów, niż pedałowania pod górę (tylko trzy większe podjazdy do pokonania). Daliśmy z Kubkiem radę :-DD.

Rekordów prędkości co prawda żadnych dzisiaj nie pobiłam, ale i tak mam satysfakcję, że nie skapitulowałam :-DD. Chociaż w drodze z Domaszczyna do Trzebnicy był taki moment, po kolejnym ciężkim podjeździe, że zastanawiałam się czy nie lepiej byłoby się poddać i wracać do domu??? Ale to tylko taka chwila słabości. Dla mnie najgorsze są początki, potem gdy stawy są już coraz bardziej rozruszane jest zdecydowanie lepiej :-D. No cóż taka młoda  już nie jestem... tu szczyka, tam szczyka ;-DD.


Kategoria od 70 do 100 km



Komentarze
vuki
| 12:15 poniedziałek, 2 maja 2016 | linkuj Czasówkę trzeba było obejrzeć. Pozdrawiam
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!