Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi SADE z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 15806.15 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.15 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy SADE.bikestats.pl
  • DST 28.51km
  • Czas 01:23
  • VAVG 20.61km/h
  • VMAX 49.81km/h
  • Kalorie 981kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wakacje dzień 3 - Zamek Czocha... tylko :-/

Środa, 3 sierpnia 2016 · dodano: 25.08.2016 | Komentarze 0

Tym razem poddałam się :-((. Od wczorajszego wieczoru zjadłam mnóstwo tabletek i jakoś bynajmniej nie było lepiej :-((. Rano niestety nie byłam w stanie zwlec się z łóżka, a widoki za oknem nie napawały optymizmem :-(. Wrzuciłam coś na żołądek, potem tabletka i poszłam się położyć.
Obudziłam się grubo po 12:00, bynajmniej nie wypoczęta, a do tego z bólem głowy :-(. Postanowiłam wziąć się w garść!! To były w końcu moje tak długo wyczekiwane wakacje!! Spakowałam szybko plecak, łyknęłam kolejnego procha i wybyliśmy z Kubkiem na przebieżkę po okolicy.

Niebo niestety zachmurzone :-(.

Zmiany pogodowe następowały szybko. Na szczęście niebo nabierało jasnych kolorów i coraz częściej zza chmur pokazywało się słońce :-). Gdy dotarliśmy do Zamku Czocha było już na prawdę całkiem przyjemnie :-D.

Tym razem zamku w środku nie zwiedzałam. Jakoś wolę mury zewnętrzne ;-).

Ładna pogoda i okoliczne widoki sprawiły, że moje samopoczucie od razu uległo poprawie, a na twarzy pojawił się uśmiech. Kondycja była kiepska i nie miałam jakiś ambitnych planów, ale pomyślałam, że warto wykorzystać dzień do końca. W przypływie dobrego humoru postanowiłam wstąpić na obiad do Restauracji Zielony Piec, którą minęliśmy jadąc na zwiedzanie Zamku Czocha. Spodobało mi się jej położenie i miejsca siedzące na tarasie... lokal przyjazny rowerzystom ;-).
Szczęście nie trwało długo :-(. Pogoda niestety znowu zaczęła się zmieniać i to w bardzo szybkim tempie. Jeszcze parę minut wcześniej było piękne niebo i świeciło słońce. Zamówiłam więc chłodnik (bardzo dobry polecam :-D). Teraz siedziałam w bluzie, bo ni z tego ni z owego zaczęło wiać i zrobiło się ponurzaście... po chwili już padał deszcz :-/. Po zjedzeniu zimnego posiłku musiałam zamówić gorącą kawę, żeby się rozgrzać i popić kolejną tabletkę :-( (znowu poczułam, że mam głowę). Postanowiłam szybko uregulować rachunek i wracać do Zapusty, bo niebo było coraz bardziej zasnute chmurami i nie wyglądało, że coś się poprawi. W tym momencie zaczęło okropnie lać :-((. Siedzieliśmy z Kubkiem na dworze pod parasolem w sumie prawie dwie godziny. Temperatura spadła, zmarzłam, postanowiłam ubrać kurtkę przeciwdeszczową i wracać. Głowa mnie już okropnie łupała i było mi wszystko jedno :-(.
Ledwo doczołgałam się na miejsce. Zasłoniłam wszystkie okna i poszłam się położyć. Późnym popołudniem widoki za oknem znowu były ładne, tak jakby nigdy nic... ale stało się i ja to bardzo dobrze czułam :-((. Wieczorem zmusiłam się do drobnych zakupów w Biedrzychowicach. Na dobranoc kolejna, ostatnia już tabletka i nadzieja, że jutro w końcu pogoda się ustabilizuje.

Połowa wakacji za mną, tygodniowy zapas prochów wyczerpany, a plany wycieczkowe coraz bardziej okrojone... :-((.



Kategoria od 20 do 50 km



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!