Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi SADE z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 15806.15 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.15 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy SADE.bikestats.pl
  • DST 71.85km
  • Czas 03:04
  • VAVG 23.43km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Kalorie 2241kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szkoła *20* i... w końcu las :-DD!!!!!!

Piątek, 30 września 2016 · dodano: 07.10.2016 | Komentarze 3

Miał być wyjazd w góry, ale okazało się, że babcia zaniemogła i synusia będę musiała ze szkoły odebrać. Powiem szczerze, że trochę mnie to zmartwiło, no ale cóż wszystkiego przewidzieć się nie da :-(. Ten dzień i tak był dla mnie udany bo BEZ BÓLU GŁOWY :-DDD!!!!!
Postanowiliśmy z przyjacielem posnuć się po okolicy. Zaczęliśmy od mojego ukochanego lasu. Już tak bardzo się za nim stęskniłam. Potem to już upragniona izolacja od asfaltu :-DD. Kocham jazdę przez lasy, pola, łąki, po piachach, trawie, żwirze, błocie :-DD. Od razu  mi się humor poprawia. Strasznie mi tego brakowało!!! Mapki brak (może kiedyś to naprawię ;-)), bo tym razem jechaliśmy tam gdzie nas oczy poniosą. Bez żadnych planów. Totalny sponton :-DDD!!!!!

Niestety chyba pech nie przestał mnie prześladować. Przez jakiegoś prostaka, dla którego wywożenie gruzu i innych śmieci remontowo-budowlanych do lasu i na pola jest czymś normalnym zaliczyłam poważnie wyglądający wypadek. Przykurzona sypka warstwą ziemi, rozjeżdżoną przez ciągniki i inne ciężkie pojazdy, polna droga wyglądała niewinnie. Mijając wysypisko stworzone przez jakiegoś kretyna nie zauważyłam kawałka gruzu. To była chwila. Przednie koło poślizgnęło się, rower stracił stabilność i zaliczyliśmy ostra wywrotkę. Całe szczęście, że nie na betonie. Najgorsze jest to, że rama ucierpiała :-((. Pechowo skręciło mi kierownice i śruba mocująca chwyt kierownicy wgryzła się w ramę na tyle mocno, że trzeba było poluzować wkręty, żeby ją ściągnąć. Niestety moim oczom ukazał się okropny widok... paskudna, głęboka sznyta :-(((.

Bardziej bolą mnie rany na Kubku niż na własnym ciele :-(( (bloki spisały się rewelacyjnie :-DD). Po moich nie ma już prawie śladu, a na ramie nadal widać szpetną rysę :-((.

Ja jedynie zaliczyłam parę otarć na kolanie...

... i na łokciu.

Bardziej zmartwiły mnie plamy spowodowane przez stróżki krwi spływające do butów :-((. Na szczęście woda utleniona i odplamiacz zdały egzamin na szóstkę :-D.

Dobrze, że po drodze trochę odgruzowałam się wodą mineralną z pobliskiego sklepu, bo nie wiem czy by mi moje dziecko w szkole wydali... tak cudnie wyglądałam ;-D. Czasami wydaje mi się, że chyba nadrabiam zaległości z dzieciństwa ;-D. Zawsze byłam cichym, spokojnym i bezproblemowym dzieckiem, a mój braciszek zaliczał ostre dyżury i kolekcjonował pamiątkowe blizny. No i proszę... taka cicha woda ze mnie ;-DD.


Kategoria od 70 do 100 km



Komentarze
SADE
| 23:12 sobota, 8 października 2016 | linkuj Ja jeszcze lotu nad kierownicą nie zaliczyłam... i w cale za tym nie tęsknię. Całe szczęście, że się nie połamałeś :-O!! Mam natomiast za sobą łojenie głową o asfalt i gdyby nie kask, to mogłoby być bardzo źle.
SADE
| 20:47 sobota, 8 października 2016 | linkuj No tak do końca to tylko na otarciach się nie skończyło. Do domu dojechałam całkiem sprawnie, ale pewnie tylko dlatego, że kolano było w ciągłym ruch no i jazda na rowerze działa na mnie uzdrawiająco ;-D. Po dotarciu do domu i zakończeniu pedałowania noga spuchła mi jak bania i konieczne były obfite lodowe okłady. Na drugi dzień miałam problem z chodzeniem po schodach (problem ze zgięciem nogi w kolanie). Na szczęście następnego dnia opuchlizna już zeszła i zaczęły się pojawiać piękne zielonkawo-szarawo-niebieskawe barwy ;-D. Rany na kolanku goiły się jak na psie ;-D.

"P.S. Chyba już ci wspominałem, ale moim zdaniem każdy kolejny sznyt na rowerze MTB to jego nobilitacja i de facto upiększenie. :) Ja się cieszę z takich pamiątek."

Eeee ja tam wolę sznyty pamiątkowe na własnym ciele ;-DD. Te na rowerze jakoś bardziej bolą :-/.
zarazek
| 12:36 sobota, 8 października 2016 | linkuj Dobrze, że tylko otarcia masz, a nic obite lub złamane. Nie wszyscy mają taki fart. A propos - ja też w ub. tygodniu wyleciałem nad kierownicą w górach, upadłem na bark, przeturlałem się i przydzwoniłem kaskiem w kamień. I podobnie fart - ledwie drobne otarcia.
P.S. Chyba już ci wspominałem, ale moim zdaniem każdy kolejny sznyt na rowerze MTB to jego nobilitacja i de facto upiększenie. :) Ja się cieszę z takich pamiątek.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!