Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi SADE z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 15806.15 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.15 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy SADE.bikestats.pl
  • DST 24.61km
  • Czas 00:54
  • VAVG 27.34km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Kalorie 666kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nareszcie koniec rowerowej głodówki :-DD!!!

Środa, 28 grudnia 2016 · dodano: 29.12.2016 | Komentarze 2

Już od dłuższego czasu nie miałam weny twórczej. Jakoś nie było o czym pisać. Ostatnie "trasy" miejskimi asfaltami lub w porywach wałami nad Odrą, takie opatrzone i znane aż do bólu... do szkoły, urzędów i lekarzy :-((. Znowu załapałam sezonowego doła :-((.
Czasami życie płata nam figle i komplikuje się niemiłosiernie. Ten rzekomy gość na górze to wybitny złośliwiec i rzucanie grzesznikom kłód pod nogi całymi stosami pewnie sprawia mu ogromną przyjemność :-[. Na całe szczęście mam kilka poczciwych, "czarnych" owieczek na dole i zawsze mogę liczyć na ich pomoc :-D.
Przed świętami humor mi się poprawił, bo braciszek miał przyjechać :-). Jakoś nawet sprawnie poszło mi odgruzowywanie domu. Zrobiłam wykopaliska zaczynając od strychu i kończąc na parterze... z dłuższymi postojami w garażu :-D. Pewnie Jesteście ciekawi dlaczego akurat w garażu :-)?
Ano dlatego... ach AMORE MIO :-DDD

Wiedziałam, że muszę zachować fason i przetrzepać trochę szafę w poszukiwaniu świeckich ciuchów na Wigilię u rodziców. Dzielnie postanowiłam przetrwać jeszcze dzień lub dwa na rowerowym poście (pogoda na szczęście i tak nie była zachwycająca). W drugi dzień świąt to już po prostu musowo musiałam oderwać się choćby na chwilę i nacieszyć jazdą Kubkiem na pożyczonym amorku :-D. Zapowiadało się pięknie... i nic z tego nie wyszło :-(.
Mój drętwy humor przed imprezą z brodatym gościem w czerwieni w roli głównej, okazał się nie być przypadkowym. Miałam już przykre doświadczenia z tegorocznej wiosennej imprezy gdzie na topie był zając, ale w najczarniejszych myślach nie spodziewałam się powtórki z rozrywki :-(((. I tak obie zakończyły się dla mnie terapią oczyszczająco-odchudzającą w postaci grypy jelitowej :-(. Okropieństwo, nikomu tego nie życzę :-(. W przeciągu niespełna dwóch godzin przepadły plany świętowania Bożego Narodzenia na dwóch kółkach :-((.
Na szczęście już we wtorek czułam się trochę lepiej i nawet byłam w stanie wytrzymać prawie cały dzień w pozycji pionowej, a to już był nie lada postęp, w porównaniu z tym jak jeszcze w poniedziałek leżałam w łóżku jak betka, bladziuchna jak ściana.

I W KOŃCU DZISIAJ NASTAŁ TEN DŁUGO OCZEKIWANY DZIEŃ... DZIEŃ UPRAGNIONEGO PAGÓRKOWANIA :-DDD!!!!!!

Żadnych rekordów nie pobiłam, nawet nie wiedziałam, czy w ogóle dzisiaj dam radę chociaż parę km przejechać... ale jakoś się udało, a na dodatek szatańską liczbę kalorii spaliłam (666) :-DD. Zaliczyliśmy z Kubkiem zaledwie namiastkę pobliskich górek i to w wersji bardzo okrojonej, ale na nowym amorku :-D. O testach to jednak dzisiaj nie mogło być mowy, bo "klimaty jaworowe" panowały (dość mocny wiatr w twarz lub z boku), ale i tak było SUPER :-DDD!!!!

Na pociechę dodatkowo wyżowa pogoda, a momentami sporo słońca :-D. Nawet takim opornym telefonem jak mój całkiem znośne zdjęcia można było zrobić :-D.



Kategoria od 20 do 50 km



Komentarze
profesor
| 17:28 poniedziałek, 2 stycznia 2017 | linkuj Na czym oko zawiesić to i może jest ;) tylko szkoda takiego amora na zimę zakładać :(
zarazek
| 09:54 piątek, 30 grudnia 2016 | linkuj Zdjęcia, jakby wiosna była. :) A twój rower - jak zwykle jest na czym zawiesić oko. ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!