Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi SADE z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 15806.15 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.15 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy SADE.bikestats.pl
  • DST 26.88km
  • Czas 01:06
  • VAVG 24.44km/h
  • VMAX 38.27km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Kalorie 693kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

A miało być tak cudownie :-(...

Niedziela, 15 stycznia 2017 · dodano: 27.01.2017 | Komentarze 3

Wstałam dosyć wcześnie. Widoki za oknem były przepiękne :-D. Słonecznie, a do tego bieluśko, bielusieńko dookoła :-DD!!!
Moje nizinne oczy nie przywykły do obcowania z tak agresywną bielą ;-). Zastanawiałam się nawet czy nie powinnam przetrząsnąć szafy w poszukiwaniu okularów przeciwsłonecznych :-). Samo wyjście na rower w dniu dzisiejszym było tak oczywiste jak to, że dwa plus dwa jest cztery :-).
Niestety uśmiech z mojej twarzy znikł bardzo szybko, bo zaraz po dotarciu do bardziej ruchliwej ulicy :-(. A tam, w którą stronę by nie spojrzeć wodno-śniegowo-piaszczysta plucha :-O. Postanowiłam przeciąć ja po skosie i pojechać polną drogą naiwnie licząc na to, że może poboczne, rzadziej używane trasy wyglądają choć odrobinę lepiej. No i odrobinę lepiej to może wyglądały, ale niestety plusowa temperatura robiła swoje.
A oto perełki na mojej dzisiejszej trasie... niestety niewiele tego było :-(.

Z każdą chwilą było coraz gorzej. Jazda w takich warunkach nie sprawiała przyjemności. Po chwili cała byłam mokra od pośniegowej papki. To jednak było nic w porównaniu z dramatycznymi zgrzytami łańcucha przy każdym naciśnięciu pedału i przeraźliwym piskiem hamulców hydraulicznych :-O!!!!
Po powrocie żałosny widok Kubka bynajmniej nie był powodem do radości z niedzielnego przedpołudnia :-(. Wręcz przeciwnie wyć mi się chciało i byłam wściekła na samą siebie, że pomimo nieciekawych widoków nie potrafiłam zrezygnować :-(. Ze mnie to już na prawdę jest okropny ćpun rowerowy :-/.
Musiałam pozbyć się zabójczego piachu i soli. Nie pozostało mi już nic innego jak wytoczenie wózka z wężem ogrodowym i wstępny lekki prysznic na zewnątrz. W garażu dalsza część bardziej misternych prac kosmetycznych przy Kubku, ochraniaczach, plecaku, kasku z zakończeniem na zmywaniu posadzki. I tak "zaledwie" po ponad dwóch godzinach postanowiłam zdjąć z siebie mokre ciuchy i wrzucić je do pralki... ogólna masakra :-(. A miało być tak pięknie...


Kategoria od 20 do 50 km



Komentarze
zarazek
| 08:04 sobota, 28 stycznia 2017 | linkuj Najgorzej mają ci, którzy nie dysponują garażem, ani wężem ogrodowym (czyli mieszkają w bloku). Wtedy faktycznie ubłocenie roweru jest słabe, bo nie ma co z tym potem zrobić (chyba, że wstawić pod prysznic, jak kolega jedreks). ;)
SADE
| 21:38 piątek, 27 stycznia 2017 | linkuj Czysta szosa mi nie grozi :-). Owszem opon szosowych to ja się nie wypieram i czasami nawet górala wiosenną lub letnią porą można w nie odziać, ale za klasyczną szosówką to ja nie tęsknię :-).
Jeśli chodzi o brudzenie roweru to nie zawsze jest ono czymś strasznym i nieprzyjemnym. Co innego zaliczyć błotko letnie po oberwaniu chmury przy temperaturze 20+, a potem rozkoszować się wieczornym myciem rowerowej pociechy na soczysto zielonym przydomowym dywanie... ależ ja straszliwie tęsknię za wiosną :-(((.
zarazek
| 15:18 piątek, 27 stycznia 2017 | linkuj Dlatego roweru nie należy czyścić, bo potem żal go pobrudzić i tym sposobem przesuwamy się z MTB w kierunku szosy. ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!