Info
Ten blog rowerowy prowadzi SADE z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 15806.15 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.15 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2018, Marzec8 - 4
- 2017, Czerwiec11 - 2
- 2017, Maj26 - 4
- 2017, Kwiecień20 - 1
- 2017, Marzec23 - 4
- 2017, Luty2 - 0
- 2017, Styczeń23 - 14
- 2016, Grudzień13 - 2
- 2016, Listopad21 - 2
- 2016, Październik25 - 18
- 2016, Wrzesień24 - 8
- 2016, Sierpień31 - 21
- 2016, Lipiec25 - 21
- 2016, Czerwiec24 - 20
- 2016, Maj33 - 25
- 2016, Kwiecień25 - 43
- 2016, Marzec13 - 17
- 2016, Luty10 - 44
- 2016, Styczeń14 - 15
- DST 5.34km
- Czas 00:10
- VAVG 32.04km/h
- VMAX 37.10km/h
- Kalorie 229kcal
- Sprzęt KUBUŚ
- Aktywność Jazda na rowerze
Szkoła *9/2017*... oj było gorąco :-O
Piątek, 20 stycznia 2017 · dodano: 27.01.2017 | Komentarze 3
Dzisiejszy dzień jak co dzień. Nic szczególnego. Jechałam właśnie po synusia do szkoły. Jak zwykle mijałam Whirpool-a . Byłam już niedaleko parkingu uczęszczanego głównie przez TIR-y... i stało się. Jakiś obrzydliwie spieszący się pajac za kierownicą wyskoczył nagle z bocznej uliczki. Wiedziałam, że nie zdążę uciec. Jedyne co to dałam radę odbić bardziej na lewo, w stronę środka jezdni. Tym razem na szczęście nie zaliczyłam odlotu. Szturchnął mnie w pedał i musnął zderzakiem w tylną przerzutkę, spadł mi łańcuch. Zachwiało mną, ale udało mi się utrzymać równowagę. Zahamowałam, on też. Byłam wściekła :-O!!!! Myślała, że go pogryzę :-O!!!!
Jeszcze na początku to mnie przepraszał, ale jak usłyszał, że ma do czynienia z kobietą to zaczął zgrywać gieroja. Oczywiście to wszystko była moja wina, on biedny się spieszył, a ja mu przeszkodziłam w ważnych sprawach życiowych. Zagroziłam wezwaniem policji jeśli się nie uspokoi. Założyłam łańcuch i zaczęłam sprawdzać czy oby wszystko chodzi sprawnie. Gość nadal się żołądkował i rzucał mięsem. Postanowiłam zadzwonić do przyjaciela, żeby na trzeźwo ocenił czy wszystko z Kubkiem w porządku. Sprawca problemu nadal skakał. Krzyczał, że to moja wina, bo powinnam jechać po ścieżce rowerowej. Prawda jest taka, że może i powinnam, ale jadąc przepisowo marnie bym na tym wyszła. Mam przykre doświadczenia z korzystania z miejskich pasów rowerowych poprzecinanych co kawałek ulicami :-/. Gdybym jechała poprawnie uderzyłby mnie z większą siłą na całej długości. Hamulca to zaczął używać dopiero, będąc już połową maski na głównej ulicy. Tacy jak on mają rowerzystów i ścieżki rowerowe "w głębokim poważaniu" i w ogóle nie patrzą co się na nich dzieje.
Przyjaciel przyjechał po zaledwie kilunastu minutach. Posprawdzał na spokojnie, czy oby na pewno z Kubciem wszystko w porządku. Na szczęście tym razem skończyło się tylko na niegroźnym puknięciu i zachwianiu równowagi. Chyba wydrapałabym temu kierowcy oczy (o ile byłabym jeszcze w stanie to zrobić), gdyby skrzywdził mojego dwukołowego przyjaciela :-O!!!!! Rower jest dla mnie wszystkim. Większość ludzi tego nie rozumie, dla nich to tylko rzecz... dla mnie jest jak członek rodziny!!!
Nerwowa i nie mila atmosfera zrobiły swoje, jakoś nie miałam ochoty na dalsze pedałowanie :-/. Na dodatek z czasem było coraz bardziej krucho. Spakowaliśmy Kubka do auta i pojechaliśmy odebrać moje dziecko ze szkoły.
Jeszcze na początku to mnie przepraszał, ale jak usłyszał, że ma do czynienia z kobietą to zaczął zgrywać gieroja. Oczywiście to wszystko była moja wina, on biedny się spieszył, a ja mu przeszkodziłam w ważnych sprawach życiowych. Zagroziłam wezwaniem policji jeśli się nie uspokoi. Założyłam łańcuch i zaczęłam sprawdzać czy oby wszystko chodzi sprawnie. Gość nadal się żołądkował i rzucał mięsem. Postanowiłam zadzwonić do przyjaciela, żeby na trzeźwo ocenił czy wszystko z Kubkiem w porządku. Sprawca problemu nadal skakał. Krzyczał, że to moja wina, bo powinnam jechać po ścieżce rowerowej. Prawda jest taka, że może i powinnam, ale jadąc przepisowo marnie bym na tym wyszła. Mam przykre doświadczenia z korzystania z miejskich pasów rowerowych poprzecinanych co kawałek ulicami :-/. Gdybym jechała poprawnie uderzyłby mnie z większą siłą na całej długości. Hamulca to zaczął używać dopiero, będąc już połową maski na głównej ulicy. Tacy jak on mają rowerzystów i ścieżki rowerowe "w głębokim poważaniu" i w ogóle nie patrzą co się na nich dzieje.
Przyjaciel przyjechał po zaledwie kilunastu minutach. Posprawdzał na spokojnie, czy oby na pewno z Kubciem wszystko w porządku. Na szczęście tym razem skończyło się tylko na niegroźnym puknięciu i zachwianiu równowagi. Chyba wydrapałabym temu kierowcy oczy (o ile byłabym jeszcze w stanie to zrobić), gdyby skrzywdził mojego dwukołowego przyjaciela :-O!!!!! Rower jest dla mnie wszystkim. Większość ludzi tego nie rozumie, dla nich to tylko rzecz... dla mnie jest jak członek rodziny!!!
Nerwowa i nie mila atmosfera zrobiły swoje, jakoś nie miałam ochoty na dalsze pedałowanie :-/. Na dodatek z czasem było coraz bardziej krucho. Spakowaliśmy Kubka do auta i pojechaliśmy odebrać moje dziecko ze szkoły.
Kategoria do 20 km
Komentarze
zarazek | 08:02 sobota, 28 stycznia 2017 | linkuj
To był pewnie typowy, polski cebulak - takiego już niewiele nauczysz. Żeby przetrwać w ruchu miejskim (ulicznym) potrzebne ostre migacze przód/tył + kamizelka. No i oczy dookoła głowy + zerowe zaufanie do innych kierowców (czasem tylko się wydaje, że nas widzą).
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!