Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi SADE z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 15806.15 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.15 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy SADE.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2016

Dystans całkowity:1074.81 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:41:05
Średnia prędkość:26.16 km/h
Maksymalna prędkość:50.06 km/h
Suma kalorii:30856 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:44.78 km i 1h 42m
Więcej statystyk
  • DST 35.91km
  • Czas 01:22
  • VAVG 26.28km/h
  • VMAX 39.98km/h
  • Kalorie 1200kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny szkolny dzień...

Wtorek, 6 września 2016 · dodano: 12.09.2016 | Komentarze 0


Kategoria od 20 do 50 km


  • DST 25.27km
  • Czas 00:53
  • VAVG 28.61km/h
  • VMAX 42.66km/h
  • Kalorie 738kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szkoła... w tą i z powrotem

Poniedziałek, 5 września 2016 · dodano: 12.09.2016 | Komentarze 0

Ech, monotonią powiało...


Kategoria od 20 do 50 km


  • DST 12.15km
  • Czas 00:27
  • VAVG 27.00km/h
  • VMAX 40.79km/h
  • Kalorie 334kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tylko do Lidla na małe zakupy :-/

Niedziela, 4 września 2016 · dodano: 12.09.2016 | Komentarze 0

Wczorajszy dzień przesiedziałam w domu. Mąż chory i rodzina w komplecie. Nie chciałam rozniecać ognia ;-). No i poczułam szkolne klimaty. Zadania domowe trzeba było odrobić. Znowu usłyszałam od synusia jaka to jestem okropna i ta mina na Jego twarzy... coś pięknego ;-). Wieczorem już mnie ćmiła głowa, to pewnie reakcja na edukacyjne przeciążenie. Pierwsza potrzeba dzisiejszego poranka to powrót do jaskini, z dala od jakichkolwiek dźwięków. Tęsknota za spokojem, ciszą i samotnością...
Do przyzwoitego stanu wróciłam dopiero około 16:00. Miałam pewne braki w lodówce, a jutro śniadanie do szkoły trzeba zrobić. Parę minut po 17:00 wybyliśmy z Kubkiem z domu. Niebo było jakieś dziwne. Szybkie zakupy i całe szczęście, że szybkie, bo ledwo wprowadziłam Rumaka do garażu i zaczęło okropnie lać.
Mam nadzieję, że jutrzejszy poranek będzie dla mnie miły...


Kategoria Blisko domu, do 20 km


  • DST 83.76km
  • Czas 03:22
  • VAVG 24.88km/h
  • VMAX 45.67km/h
  • Kalorie 2242kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Witaj szkoło... i popołudniwa przebieżka :-D

Piątek, 2 września 2016 · dodano: 07.10.2016 | Komentarze 0

No i się zaczęło poranne wstawanie. Dla mojego synusia to dramat, ale pewnie nie tylko dla Niego ;-). Przy porannym śniadaniu po raz pierwszy usłyszałam od jednego z moich chłopaków przyznanie się do winy "Miałaś rację, mogłem iść spać wcześniej" ;-). Na szczęście weekend był blisko ;-D.
Mi niestety też nie było łatwo. Na rozpoczęciu roku nie było dane mi być. Tym razem na szczęście nauczona niemiłymi doświadczeniami z zakończenia (niestety moje dziecko nie mogło się stawić, bo ja zaniemogłam :-/), postanowiłam dmuchać na zimne...a właściwie na ciepłe (ból głowy to ostatnio dla mnie norma :-/) i uznałam, że bezpieczniej będzie odstawić dziecko do babci. To była bardzo dobra decyzja. Tak mnie makówka łupała, że niestety nie byłabym w stanie dotrzeć na uroczystość :-((.
Pierwszy dzień szkolnej orki nie tylko dla mojego syna był ciężki. Pomimo, że poszłam spać dosyć wcześnie, to i tak nie wstałam wypoczęta. Głowa jak zwykle nie dawała mi spokoju. Co parę godzin pobudka. Ostatecznie jeszcze przed budzeniem przez POTF byłam już na chodzie :-((. Pomimo długiej przerwy wakacyjnej i innych niedogodności, jak na pierwszy raz poszło nam całkiem nie źle :-).

Do domu to wróciłam już na autopilocie, od strony Krzyżanowic, żeby uniknąć stania na światłach, porannych korków, hałasu i nerwów. Potem już tradycyjnie kanapa i ciemny pokój. Dzisiaj na szczęście mojego synusia odbierała babcia i wracał do domu dopiero w sobotę.
Dla mnie znośny początek dnia nastąpił dopiero około 15:00. Zaczęłam stopniowo podnosić rolety... dzień za oknem był taki ładny.
Postanowiłam wyjść na trochę na rower :-). Oczywiście ciągnęło mnie do lasu i na piaszczysto-szutrowe drogi. W pewnym momencie za Grochową spostrzegłam znak skręt w prawo na Domek Myśliwski... i skręciłam :-D. Było warto, bo przy pobliskim stawie spotkaliśmy pięknego łabędzia :-))).

Kawałek drogi, a właściwie ścieżki asfaltowej, potem to już bardziej piaszczyście i cały czas po lesie :-D. Dojechaliśmy z Kubkiem do Trzęsowic, małej wioseczki, a stamtąd pokręciliśmy w kierunku Czeszowa i dalej polnymi i leśnymi drogami przez Krzyszków wylądowaliśmy niedaleko Złotowa :-).

Niestety znowu poczułam, że mam głowę :-(. O tyle dobrze, że robiło się już szarawo i wiedziałam, że powrót nieznanymi leśnymi trasami i tak nie wchodziłby w grę. Pogalopowaliśmy w stronę domu. Szybkie mycie i pozycja leżąca... do spania to była jeszcze daleka droga :-/.
Mimo wszystko bardzo się cieszę, że udało mi się wybyć za dnia z domu :-D. Przyjemność pedałowania i piękne widoki pozwalają o wielu nieprzyjemnych sprawach choć na chwilę zapomnieć :-/.


Kategoria od 70 do 100 km