Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi SADE z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 15806.15 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.15 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy SADE.bikestats.pl
  • DST 30.39km
  • Czas 01:05
  • VAVG 28.05km/h
  • VMAX 48.40km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Kalorie 869kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przydomowe pagórki o poranku :-)

Sobota, 30 kwietnia 2016 · dodano: 30.04.2016 | Komentarze 3

Wstałam dzisiaj wcześniej i mimo, że wczoraj seteczkę zaliczyłam to i tak bardzo ciągnęło mnie na rower... ach ten nałóg ;-)). No i wybyłam z Kubkiem zaliczyć przydomowe pagórki. Weekend, ruch samochodowy niewielki, pogoda piękna, widoczki cudne i jak tu w domu siedzieć. W drodze powrotnej, już blisko domu przez gapiostwo zaliczyłam większą dziurę. I dętka poszłaaaa. A jeszcze wczoraj Kasia pytała jakim cudem nie złapałam gumy. I Kacha wykrakałaś ;-)).

Dętka już zmieniona :-)). Na szczęście miałam zapasową... zawsze mam :-)).


Kategoria od 20 do 50 km


  • DST 106.30km
  • Czas 03:49
  • VAVG 27.85km/h
  • VMAX 51.68km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 3000kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żmigród trzecie podejście :-)

Piątek, 29 kwietnia 2016 · dodano: 29.04.2016 | Komentarze 6

W końcu udało nam się dzisiaj dotrzeć do Żmigrodu... do centru Żmigrodu :-). Ładna pogoda i w miarę ciepło :-D. Trasa bardzo miła i asfalt jak na około wrocławskie miejscowości całkiem przyzwoity :-)). Widoczki zachęcające do pedałowania :-DD. Szlak wiódł dokładnie przez te same miejscowości co w drugim podejściu, tyle że tym razem przekroczyliśmy 5 i udaliśmy się do centrum... a tam smutny widok :-(. Lata świetności miasteczko ma dawno za sobą. Często budowa obwodnicy i odcięcie od cywilizacji doprowadza do upadku. Stylistyka rodem z PRL-u, tylko samochody zdradzają, że to czasy obecne.

Postanowiliśmy wpaść do jakiejś miejscowej restauracji lub kawiarenki i tu kolejne przykre zaskoczenie. Niestety nie udało nam się znaleźć żadnego lokalu!!! Jedynym tego typu miejscem była stacja Orlen-u.
W drodze powrotnej piękne widoki jak z reklamy Milki :-DD (kolorki krówek tylko bardziej naturalne). Takie piękne mućki, że bez sesji zdjęciowej nie mogło się obyć.

Niedaleko był też byczek. Wolałam jednak nie podchodzić zbyt blisko... to chyba jakaś czarna owca w krowiej rodzinie ;-DD.


Kategoria od 100 do 150 km


  • DST 34.16km
  • Czas 01:25
  • VAVG 24.11km/h
  • VMAX 39.73km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Kalorie 1232kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

PIT-u PIT-u ;-)

Czwartek, 28 kwietnia 2016 · dodano: 29.04.2016 | Komentarze 9

Dzień był ładny i pogoda się poprawiła. W końcu mniej wiało i było cieplej. Dzisiaj niestety czekała mnie wyprawa do centrum. Jazda po mieście to nie jest to co lubię. Co chwilę światła i przeciskanie się między samochodami. Do tego wszystkiego, przy jeździe na oponkach szosowych, dochodzi jeszcze ciągła walka o przetrwanie i stres, że jedna chwila nieuwagi i obręcze poważnie ucierpią.
Do US jak na miejskie warunki udało mi się szybko dojechać. To na szczęście nie były godziny szczytu. Dopiero dzisiaj złożyłam pit-a. Odwiedziłam też wrocławski rynek. Zafundowałam sobie słodką bułkę i kawę w Mc Donald's ;-D. Potem jeszcze postanowiłam posnuć się do przychodni w Arkadach Wrocławskich po receptę i umówić zaległą i od dawna odkładaną wizytę u lekarza. Wszystko poszło mi szybciej niż zakładałam. Postanowiłam zatem odwiedzić sklep rowerowy po drugiej stronie ulicy. Pomierzyłam butki wyjściowe... a właściwie wyjazdowe ;-). Pooglądałam też plecaki rowerowe. Wszystko pięknie... tylko te ceny mnie poraziły :-((!!! Na szczęście za oglądanie i mierzenie się nie płaci ;-).
Na zegarku zbliżała się godzina przypominająca o zarekwirowaniu dziecka ze szkoły :-DD. Postanowiliśmy kierować się z Kubkiem w stronę Sołtysowic. Miałam już dosyć cywilizacji. Cieszyłam się, że udało mi się w miarę szybko zrealizować plany na dzisiejszy dzień i mogłam z czystym sumieniem wrócić do ukochanej dziczy :-DD.



Kategoria od 20 do 50 km


  • DST 14.92km
  • Czas 00:31
  • VAVG 28.88km/h
  • VMAX 45.14km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 456kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wizyta u lekarza... rowerowego ;-)

Środa, 27 kwietnia 2016 · dodano: 27.04.2016 | Komentarze 1

Dzisiaj pogoda znowu bynajmniej nie zachęcająca do pedałowania :-((. To koniec kwietnia, a mam wrażenie, że przeniosłam się w czasie i dopiero zaczyna się marzec. Ostatnio ubieram się na cebulę jak zimą :-((. Najgorsze jest to, że prognozy na kolejny tydzień są jeszcze mniej optymistyczne... mam nadzieję, że się mylą.
Po części może to i dobrze, bo już od jakiegoś czasu odkładaliśmy na później pewne zabiegi. W końcu dzisiaj postanowiliśmy nadrobić zaległości. Konieczna była redukcja bicia amortyzatora na łączeniu z ramą, polegająca na czyszczeniu i smarowaniu łożysk. W przyszłości czeka nas ich wymiana na jakieś z wyższej półki. Do tego doszedł jeszcze demontaż korby i wymiana suportu na nowy. Po powrocie z Bydgoszczy pojawiły się spore tarcia na obecnie używanym (zakupiony z ramą). Na szczęście nic mu aż takiego nie jest. W najgorszym wypadku skończy się na wymianie łożysk, ale ta operacja nie wiąże się z dużymi kosztami.


Kategoria do 20 km


  • DST 35.04km
  • Czas 01:19
  • VAVG 26.61km/h
  • VMAX 45.83km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 990kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szkoła... wtorek :-)

Wtorek, 26 kwietnia 2016 · dodano: 27.04.2016 | Komentarze 0

Dzisiaj kolejny monotonny dzień z dość mocnym wiatrem w twarz :-((. Powtórka dnia wczorajszego... no prawie. Niestety musieliśmy już porządnie zaopatrzyć lodówkę. Czekała nas po szkole wizyta w sklepie :-((.
Mimo wszystko szczęście się dzisiaj do nas uśmiechnęło i transport do domu mieliśmy zapewniony :-DD. Duże zakupy zrealizowane, więc... laba do końca tygodnia ;-DDD!!!!


Kategoria od 20 do 50 km


  • DST 40.15km
  • Czas 01:23
  • VAVG 29.02km/h
  • VMAX 43.24km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Kalorie 1121kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Witaj szkoło :-)

Poniedziałek, 25 kwietnia 2016 · dodano: 27.04.2016 | Komentarze 0

Dzisiaj rano to okna i trawnik były pokryte szronem... w nocy było na minusie. Nie padało, ale nie była do końca pewna czy dam radę jechać na oponkach szosowych. Zrobiłam na wszelki wypadek test hamowania po wyjeździe na ulice... ufff na szczęście zaliczony pozytywnie :-)), bo już na  samą myśl o jeździe autobusem robiło mi się niedobrze :-(. Trasa ta co zwykle... no prawie. O poranku do szkoły i z powrotem przez miasto (drobne zakupy musiałam zrobić), a po synusia to już od strony Krzyżanowic (tak na osłodę :-)) i  powrót do Domaszczyna przez miasto.
Dzisiaj nic szczególnego, rutyna... ale zawsze to coś :-). Szkoda tylko, że pogoda kiepska i mocno wiało :-(...


Kategoria od 20 do 50 km


  • DST 31.36km
  • Czas 01:08
  • VAVG 27.67km/h
  • VMAX 44.17km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 890kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przydomowe pagórki :-)

Niedziela, 24 kwietnia 2016 · dodano: 27.04.2016 | Komentarze 0

Dzisiaj to był pełny sponton. Nie planowałam żadnego wypadu na rower, a jednak udało się wybyć z domu na trochę :-)). Poszaleliśmy ;-) z Kubkiem po okolicznych pagórkach (powtórka trasy z 19.03.2016) i grzecznie wróciliśmy do domku :-D.

Było suuuuper :-DDD!!!


Kategoria od 20 do 50 km


  • DST 124.70km
  • Czas 05:01
  • VAVG 24.86km/h
  • VMAX 43.78km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Kalorie 3213kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siłówka do Jawora

Piątek, 22 kwietnia 2016 · dodano: 09.06.2016 | Komentarze 3

Dzisiaj postanowiliśmy zafundować sobie jakiś dłuższy wypad na Mustangach. Był piątek, lekcji nie musiałam na jutro odrabiać, a synusia odbierała ze szkoły babcia. O nerwowym spoglądaniu na zegarek mogłam dzisiaj zapomnieć :-DD!!. Tym razem pognało nas w kierunku Jawora :-D. Zapowiadał się pogodny dzień... jak się potem okazało tylko przez okno. Gdy dotarliśmy na miejsce startu na peryferiach Wrocławia i wysiedliśmy z auta dało się odczuć silny powiew wiatru i niezbyt wysoką temperaturę. W plecaku miałam spodenki i koszulkę z krótkim rękawem... już wiedziałam, że dzisiaj się nie przydadzą.
Ledwo parę kilometrów przejechaliśmy i już postanowiliśmy sobie krótki przystanek zafundować. W domu nie było czasu na jedzenie, jak zwykle w piątkowe poranki bywa ;-)), no i był to niezły pretekst żeby chwilę odpocząć.  Już wiedzieliśmy, że dotarcie do celu nie będzie proste :-(.

A oto widoki z naszej stołówki :-)).

Tak jak wspomniałam na początku z braku czasu postanowiliśmy pominąć przebieżkę po naszej rodzimej metropolii i zacząć od mniej obleganych przez cztery kółka, a co za tym idzie bardziej przyjemnych rejonów. Popedałowaliśmy zatem w kierunku Smolca, i dalej przez Skałkę, Ramułtowice, Budziszów, Rakoszyce, Kulin, Cesarzowice z kolejnym krótkim, wymuszonym przez wiatr, przystankiem w Michałowie.

W oddali widać już kolejna miejscowość do której zawitamy, tym razem to Ujazd Górny.

Przez Jarostów docieramy do A4... eeee nasza trasa lepsza :-D.

Następnie Drogomiłowice... i kolejny krótki przystanek :-)).

Na horyzoncie Marcinowice... i dopadł mnie kryzys :-(. Bałam się, że nie dam rady. Strasznie umęczyła mnie ta ciągła jazda niby lekko pod górę, ale niestety cały czas pod wiatr :-(.

Chwila odpoczynku i parę zdjęć marcinowickiego kościółka :-)).

Kubeczek na pierwszym planie :-D.

W końcu nasza orka została nagrodzona :-DDD. Za sprawą 363 dotarliśmy na miejsce :-DD!!! Powiem szczerze, to był ten wyjazd gdzie po raz pierwszy stwierdziłam, że nie dam rady i chciałam się poddać. Gdyby nie mój przyjaciel i Jego motywacja, to pewnie zrezygnowałabym z dzisiejszych odwiedzin Jawora w połowie drogi i wróciła z podkulonym ogonem do domu. A tak znowu wygraliśmy z Kubkiem i Jawor jest nasz :-DDD!!!!

Parę widoków z centrum :-). Niestety Jawor należy do grona tych miejscowości, których okres "świetności" zatrzymał w epoce PRL-u. Czuć tam powiew minionych czasów w postaci wstawek kompletnie nie pasujących  do reszty zabudowań. Niestety na każdym kroku daje znać o sobie fakt, że obecne fundusze są bardzo ograniczone :-(. O renowacji budynków można zapomnieć... smutne :-(.

Tradycyjnie ciach i kawa w restauracji w rynku :-D.

Pożegnaliśmy się z Jaworem, bo czas wracać do domu. Liczyliśmy, że teraz będzie łatwiej, bo może trafi nam się wiatr w plecy, ale gdzie tam. Huśtało nami we wszystkie strony. Czasami zastanawiałam się, czy zepchnie mnie do rowu czy pod nadjeżdżający samochód :-(( (na szczęście nie było dużego ruchu). 
Rzepakowe pole rośnie wokół nas... uwielbiam te wiosenne kolory :-DD.

Zdjęcie tego nie oddaje, ale na powitanie Ramułtowice zafundowały przyjezdnym dziursko okropne, głębokie na ponad 10 cm no i te rozmiary!! Chcieli zapaść głęboko w pamięci odwiedzających ;-DD.
Ponieważ mój wpis ma lekuśkie opóźnienie ;-), jak wynika z najnowszych wieści, dziura już nie istnieje. Została zalana świeżutkim asfaltem i przejazd jest bezpieczny :-)).

Wycieczka udana i na pewno ją na długo zapamiętam, że względu na wiatrzysko w twarz jakie nam towarzyszyło przez całą drogę :-). Jak to mówią biednemu rowerzyście zawsze wiatr w oczy ;-)). Może następnym razem będzie lepiej, bo na pewno nie był to nasz ostatni wypad do Jawora... to w końcu miejscowość przelotowa w kierunku Jeleniej Góry :-)).


Kategoria od 100 do 150 km


  • DST 44.72km
  • Czas 01:37
  • VAVG 27.66km/h
  • VMAX 41.99km/h
  • Kalorie 1307kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlak szkolny :-))

Czwartek, 21 kwietnia 2016 · dodano: 23.04.2016 | Komentarze 0

Trasa poranna do szkoły tradycyjnie przez miasto i powrót o poranku przez Krzyżanowice. Po synusia z Domaszczyna przez Bukowinę i wjazd do Wrocławia od strony Krzyżanowic (miałam na tyle czasu żeby dzisiaj poszaleć ;-))).
Ledwo przekroczyłam próg szkoły i od razu atak ze strony pani sprzątającej z informacją o zakazie wchodzenia z rowerem nawet do szkolnego wiatrołapu :-(((. Po chwili zostaliśmy z Kubkiem wyrzuceni przez samą "królową" (tzn. dyrektorkę)!!!
Dla mnie to jakaś ciężka paranoja!!! Nawet mamy z maleńkimi dziećmi nie mogą wózka wprowadzić, bo święte podłogi zostałyby zbezczeszczone!!! Nasuwa się tylko jedno pytanie, po kiego grzyba zrobili podjazd??? Szanowna pani dyrektor wrocławskiej 40 to przecież nawet inwalidy na wózku nie wpuści, a ludzie chodzący o kulach to będą musieli się chyba czołgać!!!!!
Jeśli ktoś z Wrocławia jest przed wyborem szkoły dla swojego dziecka, to radzę się poważnie zastanowić zanim padnie decyzja o uczęszczaniu do "pałacu" na Sołtysowickiej. Ostatnio widziałam na własne oczy jak pogoniła dziewczynkę z trawnika... bez komentarza.
Musiałam poczekać na dziecko przed budynkiem. Potem tradycyjnie krótki spacerek i autobus miejski. Synusia usadziłam w dyliżansie domaszczańskim, a sama pogalopowałam Kubkiem.

Oj ciśnienie to mi się mocno dzisiaj podniosło!!!
Musiałam odreagować... a rower to jak wiadomo cudowny lek na wszystkie przypadłości :-DDD.


Kategoria od 20 do 50 km


  • DST 62.18km
  • Czas 02:13
  • VAVG 28.05km/h
  • VMAX 44.84km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1748kcal
  • Sprzęt KUBUŚ
  • Aktywność Jazda na rowerze

Precz z deprechą!!!

Środa, 20 kwietnia 2016 · dodano: 26.04.2016 | Komentarze 2

Wczorajszy wieczór był dla mnie okropny :-(((. Dzisiaj o poranku jak zwykle wyprawa do szkoły. Potem miałam w planach pojechać gdzieś dalej, ale bynajmniej nie byłam w dobrym humorze i nie miałam na nic ochoty. Wróciłam do domu od strony Krzyżanowic, zaciągnęłam rolety i poszłam spać :-(((. Zerwałam się na równe nogi i w panice spojrzałam na zegarek. Już myślałam, że jest około 17:00, a moje biedne dziecko nadal siedzi w szkole :-O. Na szczęście dzisiaj nie musiałam syna odbierać. Dzisiaj odbierał go tata. U nas to bardzo rzadkie i niespodziewane wydarzenie. Miałam więcej czasu dla siebie, ale co z tego jak zero chęci na cokolwiek :-((. Zobaczyłam swoją twarz w lustrze i się załamałam. Kolejną noc mało spałam... ostatnio 3-4 godziny to już norma. Szare worki pod oczami i narastające ogólne zmęczenie fizyczne i psychiczne. Mimo wszystko stwierdziłam, że najgorszym wyjściem jest odizolowanie się od wszystkich i wszystkiego i zamknięcie w czterech ścianach.
Podniosłam rolety, by wpuścić choć trochę pozytywnej energii i przegonić czarne myśli... i podziałało :-)). Zaczęliśmy z Kubkiem bardzo skromnie i pojechaliśmy do Szczodrego spłacić długi za wywóz szamba. Dzisiaj wyżowa pogoda, Okropnie wiało i jazda nie była łatwa. Jednak wyżowa pogoda, piękne słońce, intensywnie błękitne niebo utkane kłębiastymi chmurami, takie widoki zachęcały żeby pojechać dalej. I tak wybraliśmy się z Kubkiem na krótką wycieczkę po okolicy :-).
Ze Szczodrego przez Dobroszów Oleśnicki i Januszkowice mieliśmy w planie dotrzeć do Jaksonowic :-)).


Zjazd w dół i Jaksonowice witają :-DD.


Dalej do Węgrowa asfaltem usianym mnóstwem dziur różnej maści... co kto lubi ;-). Na oponkach szosowych nie było łatwo, nasza średnia mocno ucierpiała, ale widoczki były piękne :-D.


Z Węgrowa to już powrót od strony Łoziny do domu. Wielka wyprawa to bynajmniej nie była, ale i tak bardzo się cieszę, że mimo wszystko kolejny raz oderwałam się od problemów :-)). Doładowałam baterie pozytywną energią i w końcu cyknęłam chociaż parę zdjęć :-D.


Kategoria od 50 do 70 km